Powoli odliczamy...
Witajcie blogowicze,
Nie mogę wyjść z podziwu, jak u niektórych ruszyły prace w związku z nadejściem pradziwej już (mam nadzieję) wiosny.
U nas też pojawiło się światełko w tunelu :) w środę nasz architekt ostatecznie zawozi do powiatu dokumenty i czekamy na pozwolenie. Mam nadzieję, że pracownicy starostwa wykażą się ogromym sercem i nie będą nas męczyć, bądź co bądź prysługującymi im 65 dniami w oczekiwaniu na decyzję...
Spotkaliśmy się wczoraj z murarzem, a właściwie szefem ekipy. Nie zapeszając Pan bardzo konkreny, solidny i przedstawiający sprawę jasno bez zbędnego owijania. Mamy to szczęście, że jak tylko zobaczyliśmy jego system pracy, budynki, które stawiał w naszej okolicy wiedzieliśmy, że od razu chcemy z nim współpracować i się udało. Szczęśliwie okazało się, że cena jest najkorzystniejsza ze wszystkich przedstawionych przez innych (33 tysiące za stan surowy otwarty + celagier + 15 zł/m2 deskowania dachu). Biorąc pod uwagę oferty, które mieliśmy w grancach 40 tysięcy + 18-20 zł/m2 deskowania to dla nas okazja.
Teraz nic tylko czekać i mieć nadzieję. Najważniejsze, że już bliżej niż dalej do pierwszej łopaty. Dozór z naszej strony na plac budowy będzie 24 godziny na dobę, ponieważ dom od naszego aktualnego miejsca zamieszkania postanie jakieś 40 metrów dalej, więc zaoszczędzimy jeżdżenia w jedną i drugą stronę. Już plus :)
Mąż sam oznaczył mniej więcej miejsce powstania domu, więc zamykamy oczy i już wszystko oczami wyobraźni widać ;-)
Miłego tygodnia!